czwartek, 5 lipca 2012
Godzina 5.20 czasu polskiego. Paląc papierosa i popijając
kawę obserwuję jak powoli wstaje nowy dzień. Dziś się nie spieszę, nie palę jak
to zwykle mam w zwyczaju na szybko.
Staram delektować się tą chwilą, są to moje ostatnie chwile w
Polsce. Jeszcze nie wiem kiedy znowu tu
wrócę i jak wtedy będzie ten kraj wyglądał.
Zaciągam się papierosem, a w słuchawkach słyszę jak Muse spiewa ‘…it’s a
new dawn. It’s a new day. It’s a new
life, and I’m feeling good…” i od razu robi mi się przyjemniej. Wierze, że to wszystko
się w końcu jakoś ułoży…
P.S
Stojąc tak i paląc zauważyłem, a raczej usłyszałem, że osoby
wygłaszające komunikaty na lotnisku mają bardzo kiepski akcent i problemy z
dykcją bo ciężko ich zrozumieć (…pozostałości mojego zboczenia zawodowego ;-). Ale za to Whisky w
sklepach wolnocłowych jest bardzo tania, a kelnerki w lotniskowych barach i
stewardesy na pokładzie są bardzo atrakcyjne i miłe, więc w sumie nie ma co
narzekać …i taką Polskę chcę zapamiętać.
„Hello Old Friend”
Godzina 9.30
I w końcu nadszedł ten długo oczekiwany dzień, do którego dni z taką skrupulatnością odliczałem. Po prawie
dwugodzinnym locie samolotem i półgodzinnej podróży pociągiem trafiłem w końcu
tam gdzie chciałem. Wychodząc z dworca na stacji London Bridge przywitał mnie
ciepły lipcowy dzień. Biorę głęboki
wdech i mówię ‘Hello, Old Friend. Long time no see’ . Może to głupie ale
wydaję mi się, że Londyn odpowiada mi tym samym. Dokładnie wyczuwam jedyny w
swoim rodzaju rytm tego miast. Fakt, obydwoje trochę się zmieniliśmy od czasu
gdy się ostatni raz widzieliśmy. W końcu
od naszego ostatniego spotkania minęło dokładnie pięć lat, ale czuję, że jakoś się dogadamy…w końcu
jesteśmy starymi przyjaciółmi, choć to twarda i ciężka przyjaźń dwóch trudnych
charakterów.
P.S
Z serii absurdalnych rzeczy, na które się w życiu
napotykam…dziś znalazłem coś takiego w samolocie pewnej znanej linii lotniczej,
która prowadzi politykę całkowitego zakazu palenia papierosów na pokładzie
swoich samolotów:
Skoro w samolocie nie wolno palić to w jakim celu na
drzwiach jest zamontowana popielniczka, a zaraz nad nią znak, że nie wolno
palić. Trochę trąci abstrakcją i odrobiną PRL, ale cóż w końcu to polskie linie lotnicze, więc różnych
rzeczy można się spodziewać.
A jeżeli ktoś zapomniał albo nie wie to do Olimpiady w
Londynie zostało dokładnie:
...już po jednym przejechaniu miasta mogę stwierdzić, że już
w tej chwili ciężko jest się poruszać po Londynie, a co będzie za 22 dni..
Jeżeli chodzi o pozytywy to informacje
dla ludzi nie znających Londynu są przystosowane i umiejscowione genialnie nie
sposób się zgubić, niemal na każdym skrzyżowaniu znajdujemy mapę, która
wskazuję nam gdzie jesteśmy i najbliższą okolicę. Dekoracje też robią ciekawe
wrażenie. Całe miasto jest przyozdobione we flagi wszystkich krajów biorących
udział w igrzyskach…przypadkowo udało mi się nawet natknąć na polską flagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz