Z
racji tego, że sam jestem mało kreatywny i nie potrafię dobrze pisać, często
publikując swoje posty wykorzystuję pomysły innych. Tak będzie i tym razem.
Dziś poopowiadam Wam trochę więcej o mojej aktualnej lokalizacji. Im dłużej tu
mieszkam, tym bardziej wtapiam się w dzielnicę. Już całkiem swobodnie
poruszam się po okolicy i coraz rzadziej zdarza mi się gubić w zagmatwanych
uliczkach szeregowych domków. W relatywnie bliskiej odległości, można znaleźć wszystko
co potrzebne do życia: supermarkety, centrum handlowe, jedzenie na wynos, park, centrum
rekreacyjno-sportowe, bibliotekę i oczywiście… off-license czyli sklepy
monopolowe prowadzone przez mieszkańców bliskiego wschodu. Na dzielnicy, na której mieszkam
przeważa ludność z poza granic Zjednoczonego Królestwa. Dlatego tak bardzo
lubię spacerować po tutejszych ulicach poznając nowych ludzi. Będąc w Londynie można być pewnym, że każda
nowo poznana osoba będzie miała ciekawą historię do opowiedzenia. Ścieżki i
okoliczności, które doprowadziły ludzi do tego miasta zawsze są zaskakujące. Pewien
Azjata, które później okazał się Szwedem, pracuje tutaj w barach żeby, jak sam mówi, mieć
pieniądze na kokainę,pokera i alkohol. Osiemnastoletni Irlandczyk uciekł z rodzinnego
domu i od sześciu miesięcy mieszka na Squatach w Londynie. Sympatyczna Węgierka
przyjechała tutaj po rozwodzie, w którym straciła wszystkie pieniądze, teraz na nowo chce cieszyć się życiem. Młoda dziewczyna
z Południowej Afryki ma nadzieję, że odniesie tutaj sukces jako piosenkarka.
Emerytowany żołnierz z Jamajki po zakończeniu służby dla kraju zajął się
przydomową sprzedażą detaliczną egzotycznych ziół leczniczych. Dwudziestosześciolatek
z Polski przyjechał tutaj, żeby…w sumie to nawet on sam nie wie po co tu
przyjechał. Takich przeróżnych ludzkich historii są tu miliony, każdy
obcokrajowiec ma swoją i żadna z nich nie jest jeszcze napisana do końca…bo na
emigracji bywa różnie. Nigdy nie wierzcie ludziom, którzy mówią, że zagranicą
wszystko jest idealnie, nie ma problemów i że w ogóle kurwa kraina mlekiem i
miodem płynąca, bo tak nie jest….a jak jest?... Normalnie, tylko trochę
inaczej. Czasami lepiej, czasami trochę gorzej. Życie na obczyźnie całkiem ciekawie przedstawia film ‘Szczęśliwego Nowego
Jorku”. Pomimo upływu lat niektóre
kwestie pozostają niezmienne.
Niedawno oglądałem serial ‘Londyńczycy”, które
też porusza problemy i obrazuje sytuacje polskich emigrantówhttp://www.tvp.pl/vod/seriale/obyczajowe/londynczycy
…ale tak naprawdę, polecam
każdemu przekonać się jak to jest na własnej skórze, w dowolnym miejscu na
świecie….