środa, 5 września 2012

Nocne zapiski



         Przyznam, że ukończenie pisania tego tekstu zajęło mi sporo czasu. Większa część pisana była o przedziwnych porach w nocnych środkach komunikacji miejskiej lub na licznych londyńskich przystankach i stacjach, które mijam na drodze do centrum. W takich miejscach możne zaobserwować wiele ciekawych sytuacji i oryginalnych osobowości… , ale warto jest poznać również tę stronę miasta…


           Londyn to z wielu powodów dość specyficzne miasto. W którymś z poprzednich postów pisałem, że podobnie jak Nowy Jork Londyn również nigdy nie zasypia, ale pomimo tego każdego ranka  budzi się do życia. Na pustych ulicach zaczyna się powolne, znudzone poruszenie. Dla jednych dzień się zaczyna, a dla innych dopiero się kończy. Czekając o 4.15 rano na nocny autobus linii 133 ktoś kończy swój dzień po nocnej pracy w centrum, a palący papierosa gazeciarz właśnie go zaczyna, mijając na swej drodze taksówkarza, który siedzi w swym aucie popijając kawę ponieważ właśnie zaczęła się jego przerwa. Hinduski sprzedawca otwiera lokalny warzywniak rozmawiając z kucharzem wracającym z nocnej zmiany, a zaraz obok nich w przydrożnej kawiarni siedzi zapracowany garnitur, który prowadzi telekonferencję z kimś w Tokyo i zamawia kolejną z rzędu kawę, którą z wyuczonym, sztucznym uśmiechem podaje mu kelnerka ze Wschodniej Europy. Na pobliskim przystanku ,ku zdziwieniu reszty czekających, dwóch pijaków kłóci się o coś w dziwnym nieznanym języku, który po chwili okazuję się być językiem polskim…tak polskim jak tych dwóch pijaków. W powietrzu latają najróżniejsze rodzaje wulgaryzmów połączone z pytaniem ludzi o drobne do piwa. Aż przykro to oglądać. Dlatego też, gdy swoim łamanym pijackim angielskim pytają mnie o drobne odpowiadam, wpasowując się w konwencje rozmowy,  swoim śmiesznie brzmiącym, sztucznym irlandzkim akcentem, że nic im nie dam. Odczucia patriotyczno-narodowe nie są moją mocną stroną, ale w takich sytuacjach aż nóż sam się otwiera w kieszeni i trochę wstyd. Na szczęście właśnie podjeżdża mój autobus, więc z niekłamaną przyjemnością zostawiam to kompromitujące towarzystwo. W autobusie N133 jest o wiele przyjemniej. Trzy dziewczyny śpiewają "With or without You" grupy U2. Nie wiem czy to przez to, że ja jestem zmęczony, a one lekko wstawione, ale całkiem przyjemnie się ich słuchała.
      To miasto jest pełne różnic i odmienność. Niedawno poznałem kelnerkę z Polski, która jeszcze dwa tygodnie temu, gdy zaczynaliśmy pracę twierdziła, że przyjechała tylko na wakacje, chce zarobić i wracać do Polski. Dziś pytała mnie o ceny mieszkań  i możliwości studiów w Anglii, bo planuje zostać tu na dłużej. Pewna dziewczyna z Polski już  wkrótce otworzy w Londynie swoją księgarnię z restauracją. Każdy ma tutaj swój plan na życie, który powoli stara się realizować…, a możliwości i wariantów jest wiele...
     Gdy kończy się pracę o 4 rano, nieważne w jakim zakątku świata się jest, nie pozostaje nic innego jak iść na drinka ze znajomymi z pracy w spontanicznie wybraną część miasta. Gdy po nieprzespanej nocy wychodzi się z pracy, a na dworze wstaje już nowy dzień można w spokoju cieszyć się widokiem miasta...





 
Pozdrawiam. Miłego dnia...i dobranoc.

 

5 komentarzy:

  1. Miasta nocą są niesamowite. O świecie też...

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda. Ja najbardziej lubię ten czas na pograniczu nocy ze świtem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwi mnie Twoje podejście do tego typu Polaków:(

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyobraź sobie, że mnie też nie dziwi ;->

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelacyjny blog, będę zaglądał zdecydowanie częściej!

    lipoooo.blogspot.com - zwiedzić świat za darmo..

    OdpowiedzUsuń